Druga część "Wielkiej księgi przygód" zawiera opowiadania:Basia i kolega z HaitiBasia i opiekunkaBasia i gotowanieBasia i podróżBasia i alergiaBasia i biwakBasia i plac zabawMłodzi czytelnicy wraz z Basią przeżywają zabawne przygody, które czekają na nich w przedszkolu, w domu, na zakupach, ale także wraz z nią przechodzą przez

Join others and track this song Scrobble, find and rediscover music with a account Do you know a YouTube video for this track? Add a video Do you know a YouTube video for this track? Add a video About This Artist Maciej Zieliński 957 listeners Related Tags Maciej Zieliński was born in Warsaw (Poland) on 29th of March 1971. He is a graduate of Academy of Music in Warsaw and Royal Academy of Music in London. He is known as a film music composer. However he also composes for theater, tv programs and commercials. Another important field of his music activity is classical music. View wiki Maciej Zieliński was born in Warsaw (Poland) on 29th of March 1971. He is a graduate of Academy of Music in Warsaw and Royal Academy of Music in London. He is known as a film music composer… read more Maciej Zieliński was born in Warsaw (Poland) on 29th of March 1971. He is a graduate of Academy of Music in Warsaw and Royal Academy of Music in London. He is known as a film music composer. However he also composes for theater, tv pro… read more View full artist profile Similar Artists View all similar artists Features API Calls

Opis od wydawcy. Basia i kask z serii „Czytam sobie” (poziom 1. „Składam słowa”) to przygody Basi w wersji do samodzielnego czytania! Basia to bohaterka bestsellerowej serii książek o małej dziewczynce i jej rodzinie, stworzona przez wybitną autorkę książek dla dzieci, Zofię Stanecką, oraz wielokrotnie nagradzaną ilustratorkę, Mariannę Oklejak.

Kiedy Marek koło godziny 8:15 rano wszedł do kuchni w pensjonacie zastał tam już Pawła. - ale ranny ptaszek z Ciebie- zakpił Marek- nad czym tak dumasz? - myśle czy wszystko jest załatwione- Paweł - i ze jakby nie sprawdzać listy gości ciagle brakuje 3 najważniejszych osób ?- domyślił sie Brodecki- rodzice i brat? - tak- Paweł- teraz to do mnie dotarło a poza tym to żołądek mnie łupie - trema??- zakpił Brodecki- cześć Adam - czołem- ziewnął Zawada i sięgnął bo butelkę wody mineralnej- nie naśmiewaj sie z Pawła bo sam nie byłeś lepszy. - ide sie ogolić bo jak dziewczyny sie zabarykadują to nie zdązymy na 14-stą- Marek - masz rację- Adam W domu państwa Storosz koło godziny 11:00 panował już ruch. Basia siedziała w pokoju i czekała na spóźniającą sie fryzjerkę. - maamoo! No gdzie ona jest?- zawołała rozpaczliwie - słonko, zaraz przyjdzie. Miała klientkę w zakładzie- p. Storosz – o już jest! Agata! Wychodż natychmiat z łazienki! - mamoo! Oczko mi poszło w rajstopach- zawyła Agata- gdzie są zapasowe? - w moim pokoju w szufladzie!- wrzasneła Basia- Michał! Zamorduję Cie! Wychodż z łazienki! W pensjonacie wcale nie było spokojniej. - ja nigdzie nie idę!- oznajmiła Iza wchodząc do kuchni gdzie była Kasia , Adam i Beata - czemu? Źle sie czujesz?- zaniepokoił sie Adam - niee, sukienka mi nie pasuje. Dwa dni temu była jeszcze dobra- Iza - o Boożee, kobieto, chodź!!- załamała ręce Kasia i obydwie poszły do pokoju- ubieraj ją! - no przecież mowię ze za ciasna- zaprotestowała Iza ale ubrała sukienkę - a guziczek odpiełaś pod paskiem? Nie! I już dobra- Brodecka- zapomniałaś o tym? - mhm- Iza- atmosfera ogólnej paniki mi sie udzieliła. Przed chwilą dzwoniłam do Basi! - no to wszystko jasne- Kasia - no nie, ja sie powieszę!- ryknął Paweł - następny? Kasia- a tobie co nie pasuje? - spodnie!- jęknął Nowacki- jak kupowałem to mi były jeszcze za duże! Marynarka też pewnie bedzie za ciasna - a nie mówiłam zebys wziął te większe?- Beata- mowiłam! - no przecież nie mogłem przytyć ponad 6 kilo! Jakim cudem?- Paweł - normalnym- powiedziała Beata i poszła do swojego pokoju i po chwili wróciła z drugim kompletem ubrania- przewidziałam to! Przebieraj sie szybko! Wziełam w ostatniej chwili! - ratujesz mi dzisiaj życie! – Paweł ucałował Beatę w czoło i popędził sie przebrać - żeby tylko dzisiaj- Beata- schudł prawie 18 kilo w czasie choroby a teraz dośc szybko wraca do normalnej wagi. - duzo mu jeszcze zostało?- Adam - w sumie to już 14kg przytył- Beata- po powrocie robimy dokładne badania ale podejrzewam ze juz jest zdrowy - Adaam! Maasz obrączki??- zawołał Paweł - nie, wpadły mi do ubikacji- odpowiedział Adam- ŻARTOWAŁEM!! – szybko dodał widząc panikę w oczach Nowackiego - kto ma jeszcze jakiś problem to niech sie teraz zglosi- stanowczo powiedziała Kasia - mamuusiuu, mi sie chce siusiuu- Ania - ja sie nią zajmę- Marek- jedżcie już do koscioła. Paaweł! Limuzyna podjechałaa! - mam zawał! Nigdzie nie idę- oznajmił stanowczo Pan Młody Po kilku minutach panika i wszelkie problemy techniczne zostały opanowane i Pan Młody wraz ze świadkami wsiedli do samochodu udając sie po Pannę Młodą. - Basieek! Jadąąąą !- zawołała Agata Gdy wszyscy zebrali sie duzym salonie z piętra zszedł pan Storosz prowadząc Pannę Młodą ukrytą za welonem. Paweł stał oniemały. Również Adam z podziwem spoglądał na przepiękną Basię. - już moze sz oddychać- wymruczał do Pawła wpatrującego sie w narzeczoną jak w obrazek. Rodzice Basi i rodzice chrzestni Pawła pobłogosławili parę po czym wyruszyli w drogę do Koscioła gdzie już czekali wszyscy goście. Młoda Para wysiadła z samochodu i powoli weszli do kościola. Tuż za nimi szli swiadkowie: Adam i Iza. Basia ukradkiem spojrzała na Pawła, który był bardzo poważny. Nowacki wyczul jej spojrzenie bo leciutko scisnął jej dłoń i zajęli miejsca. Rozpoczęła sie msza aż w końcu nadszedł moment przysięgi małżeńskiej. Stanęli naprzeciwko siebie i powtarzali za ksiedzem - ja, Paweł, biore sobie Ciebie, Barbaro za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cie nie upuszczę aż do śmierci- wyrecytował Paweł - ja , Barbara, biorę sobie Ciebie, Pawle, za męża i ślubuję Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską oraz, żę Cie nie opuszczę aż do śmierci- Basia Adam i Iza spojrzeli na siebie i trzymając się za rece obserwowali nakładanie obrączek przez narzeczonych. Mama Basi nie umiała już dłuzęj powstrzymać łez. - Barbaro , przyjmij tą obrączkę, jako dowód mojej miłości i wierności, w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – Paweł załozył obraczkę na palec Basi patrząc jej w oczy - Pawle, przyjmij tę obrączkę, jako dowód mojej miłości i wiernośći, w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego – Basia nałożyła obrączkę mężowi Marek w ławce spojrzał na żonę i trochę sie przybliżył. Zuzia i Dorota uśmiechały sie, koleżanki Basi słuchały przysięgi małżeńskiej trochę jej zazdroszcząc. W końcu uroczystość zakonczyła sie i Młoda Para wstała i skierowała sie do wyjscia przy akompaniamencie Marsza Weselnego. Paweł wychodząc spojrzał na Basię i po raz pierwszy sie uśmiechnął do Niej. Po chwili zostali zasypani ryżem i monetami. Zaczęły sie życzenia od gości. Adam i Iza odbierali prezenty i kwiaty. Tłum gości ruszył w stronę pensjonatu pod kierownictwem Brodeckich. ciąg dalszy nastąpi!!! WEsele w kolejnej częsci !! Mam nadzieję ze oddałam nastrój i notka sie wam podoba???? Pozdrawiam!

Wolne Loty (Open Flights) (1986) Marek Biliński. 1. Kosmiczne Opowiadania (Cosmic Tales) 2. Gorące Lato (Hot Summer) 3. Bulwary Nad Rzeką Wspomnień (Boulevards On The River Of Recollections) 4.

Zapraszam do mojego kolejnego opowiadania mam nadzieję że wam się spodoba :) ps. Przepraszam za błędy i małe literówki ♥ **** Basia siedziała w swoim mieszkaniu cała zapłakana myślała jak będzie wyglądało jej życie kochała tylko Brodeckiego nie chciała innego mężczyzny ale on jej nie zauważał widział w niej tylko przyjaciółkę dla niej było to za mało bardzo go kochała. Pewnie nie była w jego typie pomyślała nie była jakąś seksi bombą jak Natalia ale wygląd to nie wszystko przecież. W pewnym momencie zadzwonił telefon Storosz spojrzała na wyświetlacz dzwonił Adam pewnie sprawa pomyślała.. Co jest Adam? Basiu śpisz? Tak właśnie się szykowałam do spania No to już nie śpisz szykuj się mamy sprawę stwierdził Adam Ok będę za 15 minut pa. **** Cześć Leszek co mamy? Cześć, Mężczyzna nazywał się Andrzej Nowak miał 34 lata został dźgnięty nożem aż dwa razy prosto w serce nie miał szans na przeżycie zgon nastąpił o godzinie 3:00 stwierdził Leszek Kto go znalazł zapytał Adam? Znalazła go nastolatka razem z chłopakiem wracali z urodzin koleżanki Basia ich właśnie przesłuchuje powiedział Szczepan. Ok. W tym samym czasie Basia rozmawiała z dwójką która znalazła zwłoki.. Ja myślałam że on śpi bo siedział tak normalnie na ławce podeszłam i on nagle spadł z tej ławki wystraszyłam się mój chłopak Irek postanowił zadzwonić na policję i na pogotowie ale lekarz powiedział że nie żyje nic nie dało się zrobić Spokojnie może widzieliście coś albo kogoś może ktoś zachowywał się podejrzanie zastanówcie się musimy czegoś zaczepić W sumie po tej akcji widziałem jak auto szybko odjeżdża z piskiem opon powiedział chłopak. zapamiętałeś może rejestrację? - Basia Niestety nie było ciemno i za szybko odjechał Ok na razie to wszystko jeżeli będę czegoś potrzebować odezwie się do was dzięki Adam możliwe że sprawca uciekł czarnym Oplem Insygnią dziewczyna mi powiedziała ale niestety uciekł nie mamy nawet rejestracji bo było za ciemno Cholera nie mamy nic kompletnie dobra gdzie był zameldowany ? Konopnickiej 4/59 jedziemy może miał żonę.. Tak jedziemy Basiu. Dziwne że nikt nie zgłosił jego zaginięcia coś mi tu śmierdzi naprawdę gdzie Marek miał być już godzinę temu? Nie wiem pewnie jest u Natalii Basiu widzę że nie przepadasz za nią mam rację? No nie w ogóle nie pasuję do Marka a on widzi w niej nie wiem kogo naprawdę on do nas wtedy przyjdzie jak się sparzy ale wtedy będę mieć go w dupie bo mam Brodeckiego dość! Widzę że coś się między wami stało może mogę jakoś pomóc - Adam Nie Adamie nie możesz mi pomóc wszyscy faceci do świnie bez obrazy Ja też należę do tych świń Basiu obrażasz mnie wiesz.. Przepraszam ty nie chyba jako jedyny, muszę po prostu wyleczyć się z Marka bo już wariuję Ty go po prostu kochasz oj Baśka Baśka wpadłaś No tak kocham jakie głupie słowo ale on mnie nie Po pracy pójdziemy do Lucynki na piwko co wszystko mi opowiesz co i jak hm? No ok :) **** Marek był spóźniony całe 1,5 godziny dzwonił do Adama ale nie odbierał pewnie jest zły pomyślał kurde co ta Natalia ze mną robi przez nią zaniedbuje pracę musisz się ogarnąć Brodecki! Pojechał na komendę i tam postanowił poczekać na Zawadę Basia i Adam udali się do mieszkania zamordowanego otworzyła im kobieta po 30 była zdziwiona tak wczesnym przybyciem.. słucham tak stało się coś? Komisarz Zawada i Podkomisarz Storosz możemy wejść? Tak oczywiście proszę Kim był dla pani Andrzej Nowak? Jak to był? Andrzej to mój mąż stało się coś? Pani mąż niestety nie żyje przykro mi został zamordowany i znaleziony w parku - Basia Co? to nie możliwe chce go zobaczyć Dobrze proszę z nami pojedzie Pani na okazanie - Adam Mogę wiedzieć jak zginął mój mąż? Został dźgnięty nożem prosto w serce zginął na miejscu proszę nam powiedzieć gdzie pani była w godzinach 24-03 nad ranem? W domu tutaj spałam może ktoś to potwierdzić zapytała Basia Nie a co jestem podejrzana tak? nie zabiłam męża cholera jasna!!! Proszę się uspokoić i nie utrudniać na razie pani jest w gronie podejrzanych nie ma pani alibi proszę nie opuszczać miasta a na razie proszę jechać z nami na okazanie musi pani potwierdzić że to pani mąż zapraszam... Dobra Adam to ja się pojadę na komendę poszukam coś może znajdę coś na naszego Nowaka może był notowany albo coś Dobry pomysł za niedługo do ciebie dołączę Basiu do zobaczenia. **** Basia udała się na komendę chciała szybko poszperać na komputerze i poszukać informacji na temat zamordowanego w kanciapie zobaczyła Brodeckiego ale nie zwróciła na niego uwagi powiedziała tylko szybkie Hej Cześć Baśka a ty co wstałaś lewą nogą czy co ludzi nie zauważasz? Przecież cię zauważyłam przywitałam się Gdzie jest Adam? Pojechał na okazanie jest zły na ciebie nie dziwie się tyle spóźnienia masakra Masz coś do mnie? to nie jest twoja sprawa ja się nie wtrącam jak spotykasz się z Dumiczem Wiesz co Dumicz jest lepszy od ciebie 100 razy a ty mu nie dorastasz do pięt tyle ci powiem Idź do swojej Natalii niech zrobi ci śniadanko Widzę że zazdrosna jesteś że mi wychodzi i wreszcie jestem szczęśliwy a ty sama jak palec No na pewno marzysz sobie ja wiem dobrze że Natalia cię wykorzystuję do swoich scenariuszy jak wycycka cię do ostatniej kropelki kopnie cię w dupę zobaczysz Brodecki mam cię dość już No na pewno tak nie będzie Dobra kurwa skończ!! **** Basia chwilę później olała Brodeckiego stwierdziła że nie warto się z nim kłócić bo ta kłótnia do niczego nie prowadzi więc postanowiła zająć się ciekawszym zajęciem pracą chciała aby Adam był z niej dumny. Niestety Pan Nowak był czysty nie dostał nawet głupiego mandatu za parkowanie kompletnie nic musieli szukać gdzie indziej. Zadzwoniła do Adam i poinformowała go że nic nie znalzała musieli udać się do Grodzkiego może on miał jakiś plan nic nie mieli trop prowadził jedynie do tego Opla z parku ale świadkowie nic nie zauważyli bo ciemno i wszystko działo się za szybko byli w dupie że tak powiem. Wszyscy udali się do Grodzkiego musieli pomyśleć jeszcze raz zastanowić się co i jak może to jednak żona zabiła ale nie miała motywu ale w sumie można zabić bez motywu trudna za sprawa dla ludzi Zawady ale Adam zawsze rozwiązywał nie takie dziwne i tajemnicze sprawy ale ta była dość dziwna nie było wiarygodnych świadków i ten samochód na pewno to był morderca ale jaki miał motyw dlaczego zabił mieli więcej niewiadomych postanowili że zaproszą na przesłuchanie żonę Nowaka i jeszcze raz szczegółowo przesłuchają. Proszę opowiedzieć nam wszystko na początek pani relacje z mężem jakie mieliście stosunki dobrze wam się układało? Ale muszę odpowiadać na takie prywatne rzeczy? To ja zadaje pytania pani odpowiada ja stwierdzę czy ma to sens czy nie dobrze - Adam A więc powiedziała Basia, proszę odpowiedzieć Ostatnio nam się nie układało tzn myśleliśmy nawet o rozwodzie mój mąż miał romans z kobiętą która miała męża wiem o tym że jej mąż się o tym dowiedział był zły i nawet żonę pobił leży w szpitalu złamał jej żebra to jakiś psychol nawet Andrzeja uderzył złamał mu nos ale nie zgłosił tego myślę że to on strasznie był zazdrosny o żonę. Wie pani jak ta kobieta się nazywa i w którym szpitalu leży na pewno to nam dużo pomoże Nazywa się....Kamila Pleśniewska a leży na Bandarowskiego w Centrum Ok dziękujemy to wszystko. Ok Basia jedź z Markiem do tej Kamili może czegoś się dowiecie coś zaczyna nam się układać ale to dopiero początek naszej układanki - Adam Dobra Choć Marek oczywiście ja prowadzę :) Ok niech będzie **** Dzień dobry Podkomisarz Barbara Storosz a to Podkomisarz Marek Brodecki Słucham Pani Kamila Pleśniewska? Tak o co chodzi Mamy do Pani kilka pytań chodzi o Andrzeja Nowaka niestety nie żyję Jak to Andrzej nie żyje jak to się stało Został znaleziony w parku widziano czarnego opla insignie Mój mąż ma taki o boże zabił Andrzeja? Był o niego zazdrosny o mojego Andrzejka chciałam go zostawić gdy mnie pobił i znalazłam się w szpitalu mam 3 żebra złamane dużo siniaków miałam go dość pierwszy raz mnie tak pobił i ostatni Gdzie teraz może znajdować się pani mąż musi pani coś wiedzieć jest podejrzany o zabójstwo ile mu grozi? Na pewno dożywocie stwierdziła Basia I dobrze mu tak zabił miłość mojego życia nigdy mu tego nie wybaczę, szukajcie go mamy taki domek za miastem to taka mała leśniczówka możliwe że tak spierdolił złapcie go proszę podała adres.... Ok zrobimy wszystko co w naszej mocy dziękujemy za adres do widzenia... Dobra dzwonie po Adama i po posiłki może być uzbrojony Ok - Marek Basiu załóż kamizelkę co może być jakiś psychol powiedział Adam Nie założę nic mi nie będzie spokojnie nie panikujmy od razu tak Dobra jedziemy - Basia Tak ale radzę ci ze byś założyła tą kamizelkę Mareczku a co ty się tak martwisz o mnie co? Jesteś moją partnerką więc się martwię to jest normalne raczej tak ale tylko w pracy w realnym życiu twoją partnerką jest Natalia Wiesz co Baśka nawet w takich chwilach potrafisz być wredna i uparta zakładaj tą cholerną kamizelkę Nie!!! **** 20 minut później byli już na miejscu oczywiście jak to Baśka uparta nie założyła kamizelki okłamała Brodeckiego żeby dał jej święty spokój. Doszło do strzelaniny Pleśniewski strzelał jakby był w jakimś amoku na ślepo zanim go złapali musieli się natrudzić. Baśka chciała go zatrzymać nie zauważyła że Pleśniewski wygląda przez okno strzelił w nią upadła na ziemie jak kłoda Adam i Marek byli w szoku odrazu Szczepan zatrzymał podejrzanego a on się śmiał w niebo głosy że jednego psa mniej.. Baśka nic ci nie jest halo? Ała nic to chyba draśnięcie boli mnie brzuch, miałaś szczęście Zawada miał przeczucie żebyś założyła kamizelkę - Marek Nie założyłam kamizelki Jak to chcesz powiedzieć że jesteś ranna na serio? Tak ale kula mnie chyba tylko drasnęła Baśka coś ty zrobiła prosiłem cię o coś a ty jesteś uparta nawet musisz ryzykować własne życie nic mi nie jest Adam spokojnie Wystraszyłaś nas!!! Basia miała dużo szczęścia kula przeleciała o jej brzuch i tylko lekko ją drasnęła pielęgniarka założyła tylko plaster Storosz i mogła wrócić do pracy musieli skończyć do końca sprawę a wystarczyło tylko przesłuchać Pleśniewskiego oczywiście Basia chciała go przesłuchać bo jej się to należało. A więc czemu to zrobiłeś zapytała Basia Pleśniewskiego A ty żyjesz dziwne że nie strzeliłem ci prosto w głowę pewnie miałaś kamizelkę spryciula z ciebie do czasu i tak cię znajdę zobaczysz zemszczę się na tobie i na twoich przyjaciołach wiem jak wasza trójka się nazywa czekajcie na zemstę z mojej strony. Wiesz co nie radzę ci czegoś takiego uprzedzam cię że jesteś na komendzie I co z tego mam to w dupie i tak się zemszczę szykuj się ty będziesz pierwsza zobaczysz kruszynko! Dość do pokoju przesłuchań wparował Adam Co ty sobie do cholery myślisz że Policjantkę będziesz straszył za takie coś podwójnie bekniesz widzę że tobie już na rękę czy dostaniesz 15 lat czy dożywocie ok jak chcesz twoja wola psycholu popierdolony. Tak tak mi mów może i jestem chory ale i tak na was się zemszczę hahahaha szykujcie się na odwet z mojej strony Choć Adam to nie ma sensu on jest faktycznie jakiś nieobliczalny musimy zgłosić go do szpitala psychiatrycznego bo to jest jakiś zjeb który ma żółte papiery serio mówię. Tylko powiem ci jedno jesteś oskarżony o zabójstwo Andrzeja Nowaka czemu go zabiłeś co? Bo to był palant który pierdolił moją żonę a ja nie mogłem na to pozwolić ta suka mnie zdradzała na prawo i lewo już nikt nie będzie jej pierdolił kto ją dotknie tak skończy. Koniec rozmowy mamy co chcieliśmy z pierdla nigdy nie wyjdziesz powiedział Zawada. **** No to co koniec sprawy była dość trudna ale daliśmy radę jestem z was dumny dobrze się spisaliście naprawdę dobra robota to co idziemy do Lucynki Basia, Marek? Ja nie mogę umówiłem się z Natalią Aha, jak zwykle pomyślała Basia No co znowu zaczynasz Storosz? Nie, nie zaczynam mam to gdzieś idź sobie z kim chcesz mam to gdzieś to jak Adam idziemy we dwójkę co a może weźmiemy Jacka będzie lepsza zabawa? Ok zadzwoń do niego niech przyjedzie do Lucynki no to cześć Marek baw się dobrze. Marek był zazdrosny że Basia miała spotkać się z Dumiczem nie znosił go jak tylko pomyślał że mogliby być razem to aż się gotował w środku. Lubił tą małą blondyneczkę miała coś w sobie że każdy facet szalał za nią i nie mógł się oprzeć. Tylko Brodecki był taki twardy i nie zakochał się Basi jeszcze wszystko w swoim czasie... W tym samym czasie Adam i Basia dojechali już do Lucynki Jacek już czekał zdziwił się że Basia go zaprosiła razem z Adamem cieszył się bo miał słabość to młodej Storosz chciał nawet czegoś więcej ale Basia nie była jeszcze gotowa ale dziś pomyślała jeżeli Marek jej nie chce to po co ma czekać? postanowiła że da Jackowi szansę niech Brodecki się wścieka miała go w tej chwili gdzieś. Basiu możesz nam powiedzieć co się dzieję między wami Marek zachowuje się dziwnie ty również co się między wami stało mi możesz powiedzieć Ok powiem wam bo wydajecie mi się w porządku ale Markowi ani słowa zgoda Ok Kocham Marka a on mnie nie zauważa zawsze na niego czekałam ale on woli Natalię ale nie mam zamiaru czekać na Brodeckiego stwierdziłam że nie będę sama jak palec i będę też się spotykać jak on ja też zasługuję na miłość Masz rację powiedział Dumicz może dała byś mi szansę Tak dam czemu nie można spróbować ale nie licz na więcej dobrze? Ok na razie możemy się spotykać nie ma problemu ja poczekam tyle ile będziesz chciała Basiu Adam był zdziwiony zachowaniem ona nic nie musiała mówić Zawada podejrzewał od dawna że Basia kochała Marka ale Brodecki jak to on nie zauważał tak cudownej dziewczyny jak ona. A ty Adam co myślisz jesteś ze mną? Pewnie dobrze wiesz że traktuje cię jak córkę której nigdy nie miałem i chcę żebyś była szczęśliwa a Markiem się nie przejmuj skoro nie chce być z tobą to najwidoczniej nie zasługuję na ciebie on się kiedyś ogarnie ale będzie już za późno Jestem z wami spróbujcie a może będziecie szczęśliwi Jacek jest w przeciwieństwie do Marka odpowiedzialny powodzenia. DZIĘKUJEMY :) KONIEC opowiadanie dość krótkie ale nie chciałam przedłużać lepsze takie krótsze lepiej się czyta moim zdaniem planuję też opowiadania częściowe ale nie więcej jak do 5 części takie akurat :)
Basia, właśc. Barbara Stanisława Trzetrzelewska [1] (ur. 30 września 1954 w Jaworznie ) – polsko - brytyjska piosenkarka wykonująca muzykę będącą połączeniem współczesnego jazzu i popu o południowoamerykańskim brzmieniu. Cześć, wszystkim z przykrością muszę napisać, że na razie nie pojawią się nowe opowiadania może dopiero koło września, października ponieważ, pracuję codziennie po 8 godzin pon-pt po prostu jak już przyjdę z pracy to jestem zmęczona i nie mam do tego głowy. A w weekend muszę ogarnąć w domu i w ogóle także na razie muszę zawiesić bloga nic na to nie poradzę chociaż bardzo mi go szkoda :( mam nadzieję, że nie pogniewacie się na mnie wrócę obiecuję musicie cierpliwie poczekać POZDRAWIAM :) **** Aha komentarze mile widziane będę wiedziała, że ktoś czeka na moje nowe opowiadania komentujcie tego posta :) 4..3..2..1 start!!! Basia i zwierzaki | | KSIĄŻKI \ Dla dzieci i młodzieży \ Dla najmłodszych \ Opowiadania | Hurtownia książek, artykułów papierniczych i zabawek info@korob.pl 42 231-39-01 Zaloguj Ulubione 0

Zima, jest godzina 17:15 kryminalni robia porzadki na biurkach i powoli zbieraja sie do wyjscia. - uch jak ja nie cierpie zimy- mruczy niezadowolona Basia- swetry, rekawice,szaliki, mokry snieg brrrr - nie rozumiem jak można nie lubiec tak pieknej pory roku-powiedział Marek - ja tez nie, Basiu zobacz jaki piekne błoto sie zrobiło i jak szybko robi sie ciemno- zakpił Zawada. - a wy sie dobrze czujecie? – zaniepokoiła sie BAsia – bo mi to wyglada na bredzenie. Podchodzi do nich Grodzki z dziwna mina. - NIeeee , tylko nie mow,że…- oburzył sie Adam - Nie, nie nic z tych Adam moze bedziesz pamietac bo wtedy juz tu pracowałes. - o co chodzi-zaniepokoił sie Adam - i ja i twoj ojciec mamy mamy na koncie nierozwiazana jedna sprawe. Pamietasz? Chodziło o serie mordestw w Warszawie,Włocławku i SZczecinie. - cos mi sie kojarzy- powiedziała Basia. - mnie równiez- Marek. - mhm ja tez- Adam- strasznie sie wtedy wkurzaliscie. - ostatnie mordestwo miało miejsce 15 lat temu i nagle sie skonczyły. Wczoraj przyszła informacja z Wrocławia ze zabojca powrócił-Grodzki - ale nie umieja ustalic kto to ?- zapytal Adam. Co zamierzasz? - Prokurator chce zeby jakis wydział zajał sie ta sprawa od poczatku. Pomyslałem o nas. co wy na to?-Grodzki - ciezko sam zdecydowac- zamyslił sie Adam. - Licze na to ze wszyscy damy sobie rade- odprarł Grodzki i widzac aprobate we wszystkich usmiechnał sie. - No to daj im odpowiedz ze bierzemy to. Słuchaj moze zadzwonie do nam cos - Swietny jutro koło 10:00,zajmiemy sale konferencyjna. - dobra,zbieramy nas ciezkie dni- Zawada. - Adam, czy to były te serie morderstw gdzie zwłoki znajdywano w okolicach koscioła?-pyta Basia - tak Basiu. I Grodzki i Ojciec mieli do czynienia z tym tajemniczym gosciem dwa razy ale za kazdym razem byli juz o krok gdy nagle sie wszystko Adam. - myslisz ze to ten sam człowiek-watpił marek. - myslisz ze ktos go nasladuje?- zapytał Adam- moze, jutro sie sie musieli przekopac przez sterte akt i mysle ze sobie poradzimy. - noo,jak jeszcze dołaczy inspektor i twoj tata to pojdzie nam piorunem- zakpiła Basia. Usmiechneli sie zaraz jednak miny im zrzedły na mysl co ich czeka. Umowili sie kto po kogo przyjerdza i poszli do domów. Nastepnego dnia Adam przyjechał z i Marek juz czekali. - hmm moze zrobimy tak ze zabierzemy sie za czytanie tego wszystkiego. Musimy znalesc wszystko co sie zgadza i co sie nie zgadza- powiedział Grodzki. - tak , pewnie znajdziemy duzo niezgodnosci. Sprawa ciagnie sie od bardzo dawna i prowadzili ja rozni ludzie- powiedział Stanisław. Czytaja i robia notatki juz od 2 godzin gdy nagle MArek oderwał wzrok od akt i popatrzyl przypadkiem na Adam i Ojca. Obydwaj siedzieli takich samych pozycjach na krzesle, czytali z takimi samymi minami, równoczesnie siegneli po filizanki z kawa. Marek szturchnał Basie i rzucił okiem na Grodzkiego, który próbował powstrzymac sie od w koncu nie wytrzymała i parskneła smiechem. - co ci tak wesoło- zapytał Adam i wyłapał spojrzenia kolegów ale nie wiedział o co im chodzi. - nic, nic- powiedział Grodzki- tylko jak na was patrze to chce mi sie smiac. - dlaczego- zapytał Stanisław. - niewazne, macie juz cos?- zmienił temat Grodzki - taa, słuchajcie. Oprócz jednej ofiary którym był mezczyna, wszystkie zostały zamordowane miały blond włosy, kazda znaleziono w poblizu na skutek ran zadanych to wszystko co sie powiedział Marek - tak, były w róznym wieku, nie miały ze soba nic wspolnego, nie znały sie, rózne stany cywilne-wymieniał Adam - a ja mam cos co je łączy!- odpowiedziała Basia - co takiego?- zapytał Stanisław - wszystkie miały imiona zaczynajace sie na „B” Beata, Bożena, BArbara, mam wymieniac dalej?- powiedziała Basia -no tak ale to chyba nie ma zadnego znaczenia- watpił Stanisław. -moze nie ma a moze Adam -słuchajcie pierwsza ofiara to kobieta w wieku 23 lat została najpierw ogłuszona ciosem w głowe a dopiero jak juz lezała został zadany cios nozem – Marek- w pozostałych przypadkach mamy juz tylko cios nozem. - chcesz powiedzec ze pozostałe morderstwa popełnił juz ktos inny-zapytał Grodzki - mozliwe-powiedziała Basia - chwileczke. Odciski palców za kazdym razem nalezały do jednej był Konrad Marecki- Grodzki -tak, tylko za kazdym razem w chwili morderstwa był z kims kto mogł to potwierdzic lub był za granica. Sprawdalismy to powiedział Stanisław. - Moze ktos mu pomagał?- zapytała Basia - i zostawiał slady Mareckiego?-Basiu !!-pokrecił głowa Adam - co robi teraz Marecki?- zapytał Marek -trzeba by to sprawdzic-Adam. Basiu sprawdzisz go i ustal co sie z nim dzieje i z jego a wy- zapytała Basia – a my idziemy do Tereski cos zjesc-powiedział Grodzki. 1,5 godziny pozniej. - słuchajcie Konrad Marecki ma w tej chwili 93 lata, przebywa w domu dwukrotnie. Pierwsza zona odeszła 4 lata po slubie do kogos syn Kamil został z ojcem miał wtedy 3 sie. Konrad ozenił sie 4 lata pozniej z Barbara Markowska która jest piewsza ofiara naszego im sie corka Magdalena ktora w obecnie mieszka we Francji. Kamil niedawno wrócil z kontraktu w w Warszawie ma 43 lata niekarany- zameldowała Basia -No to Konrada mozemy wykluczyc i wychodzi na to ze zabijał kto inny albo teraz ktos go nasladuje- zamyslił sie Stanisław. - a ta pierwsza zona jeszcze zyje?- zapytał Zawada - nie. wraz z mezem zgineli w katastrofie lotniczej 10 lat temu-powiedziała Basia-dzieci nie mieli – Basiu mowiłas wczesniej ze Marecki mogł kogos skad miał jego odciski palców?-zastanowił sie Grodzki - POczekajcie!-Zawada senior zwrócił sie do Grodzkiego- pamietasz ze na pierwszym miejscu zbrodni były pobierane odciski palców ale technik odpowiedzialny za to nie zabrał ich od razu do laboratorium?? - pamietam, musiał sie po nie wracac. Musiał przekonywac Kamila zeby mu je oddał-Grodzki-mały miał wtedy 10 lat i bawił sie w policjanta -a do kogo nalezaly te odciski?-Basia - do Konrada Mareckiego ale znaleziono równiez fragment odcisku ktorego nie udało sie zidentyfikowac-powiedział Stanisław -ale Marecki był wtedy na spotkaniu z kolegami z zona była wtedy tylko z Kamilem. – A Kamil akurat wtedy sie obudził znalazł macoche w Grodzki - w łazience? wszystkie kolejne ofiary lezały w poblizu koscioła- powiedziała Basia - tak, ale zawsze znajdywalismy odciski Konrada-Adam -a na czym był ten fragment?-zapytał Marek - na nozu-Grodzki-i pojawił sie równiez teraz. -Słuchajcie jest juz pozno. KOnczymy na Basia i ja pojedziemy do tego domu opieki a ty Marek pojedziesz do jednak cos ustalił Adam. - uff. czesc !- powiedział MArek - czesc dzieciaki- powiedział Adam - czesc Tatusiu-zazartowała Basia wywołujac smiech u wszystkich. Nastepnego dnia nasza ekipa spotkała sie koło południa na komendzie. Stanisław Zawada i Grodzki nadal przebijali sie przez sterte akt podczas gdy Marek rozmawiał z Kamilem Mareckim a Adam z Basia pojechali do domu opieki gdzie przebywał podejrzany o poprzednie moderstwa dowiedzieli sie ze mężczyzna zmarł nad ranem wskutek i Basia postanowili wrócic na komende gdzie czekał na nich Marek . – no i macie cos?- zapytał Grodzki - niestety spoznillismy zmarł, miał rozległy wylew- powiedziała ponuro Basia - Marek a ty czego sie dowiedziałes?- zapytał Adam - Kamil jest miesiece temu wrócił z Dani i obecnie ma własna go smierc macochy ale stwierdził ze nic nie pamieta- Marek - no to na razie stoimy w miejscu- stwierdził Adam- Marek co jest?- zapytał Adam - dziwne ale odniosłem wrazenie ze w chwili gdy go zapytałem o macoche to… - to co? zapytał-Stanisław - to tak jakbym nagle rozmawiał z kims innym- Marek - mozesz przetłumaczyc bo nie rozumiem- zniecierpliwił sie Adam - no jak wszedłem to był uprzejmy i zapytałem o morderstwo to zmieniły mu sie rysy twarzy, taki jakis obcy i groźny. Moze mi sie tylko Marek – a jak wychodziłem to zaczał sie jąkac jak małe dziecko. - jjjja tttteeżż bbyym sssiiee jakkkała na ttwwóoj wwiddok- zaraztowała Basia. - Oj Basia Basia- pokrecił głowa Grodzki. - słuchajcie , moze zrobimy tak- przerwał Adam - dam do analizy jeszcze raz te odciski palców a zwłaszcza tego fragmentu. Moze cos ty poszukaj wszelkich informacji o spróbuj sie skontaktowac z jego my spróbujemy stworzyc cos jeszcze z naszych notatek. - myslisz ze cos przeoczono- zapytał Stanisław - mam takie wrazenie ze czegos mi brakuje- powiedział Adam -no to witaj w tez miełem cały czas takie odczucie- powiedział ojciec- i nawet teraz nie wiem jaki bład popełniamy - mam nadziej ze żadnego błedu nie popełnilismy ale jezeli twierdzisz ze tak…-Adam - ja nic nie twierdze. Mam tylko znow to samo uczucie co wtedy- Stanisław-myslisz ze idziesz własciwa droga? -Tato o co ci chodzi? zniecierpliwił sie komisarz- nie wiem !! Wydaje mi sie ze tak, a jezeli popełniam jakies błedy to dojde tego wczwsniej czy pózniej - zeby nie bylo za pozno! Moga zginac nastepne kobiety a ty bedziesz stał w miejscu!- Stanisław -Uspokójcie sie !!-huknał Grodzki- przestancie sie kłocic zanim nie powiecie czegos a potem znowu nie bedziecie sie odzywac do siebie!! Obydwaj uparci jak osły a nawet jak stado osłow!! - ale my sie nie kłocicmy tylko wymieniamy uwagi- z kpiacym usmiechem powiedział stanisław. - własnie- dodał Adam - no jednym Zawada mozna wytrzymac ale z dwoma to mozna dostac fioła!-skomentował MArek - ty bo zaraz dostaniesz fioła ale z powodu jednego Zawady! Chyba miałes cos zrobic? – smiał sie Adam. Komenda godzina 18:45 - Adam sa juz wyniki z laboratorium?- zapytał Marek - jeszcze nie. I jak? Udało ci sie porozmawiac z Magda Marecka?-Adam - niestety słuzbowo a telefon ma chyba wyłaczony- powiedział Marek. Weszła Basia. - Z laboratorium przyszly wyniki odcisków palców. Naleza do Konrada. Jeszcze męcza sie z tym fragmentem , cos im tam nie pasuje- powiedziała Basia. - A o Kamilu cos masz? -zapytal Grodzki - niewiele. Ozenił sie ,dzieci nie - słuchajcie nie daje mi to spokoju-zamyslił sie Adam- Marek mowiłes ze Kamil sie dziwnie zachowywał. - tak,ale to raczej odczucie – Marek - Basia jedziemy pogadac z nim. Moze nam sie cos uda- powiedział Adam -albo nie! Szczepan niech go tu sprowadzi. Grodzki i Zawada senior popatrzszyli na komisarza. -cos sugerujesz? Adam on miał wtedy 10 lat- powiedział inspektor - Myslisz to samo co ja?-zapytał Stanisław ale Adam mruknał tylko ze zaraz wraca i wyszedł do laboratorium. Wrócił po godzinie z ponura zameldował ze Kamil jest juz w pokoju przesłuchan. - Adam co jest?-zapytal Marek- facet nic nie pamieta z tamtego wydarzenia a nic nie wskazuje ze to on. - Marek kiedy popełniono pierwsze morderstwo tutaj ? 1,5 miesiaca temu a on wrócił 2 miesiace temu. - Adam mam cos!! -krzykneła Basia- w Dani tam gdzie mieszkał Kamil równiez zdarzały sie tego typu morderstwa. Mam juz 5!! Z ta roznica ze tam znaleziono tylko ten fragment odcisku i nic poza tym! - chwila moment!! w jakim wieku były te wszystkie kobiety?- zapytał Grodzki? - miedzy 25 a 54 rokiem zycia. -Basia - pierwsza zona Mareckiego miała 25 lat jak odeszła do innego a 54 gdy zgineła- powiedział Adam - a miała na imie Bożena. Basia mowiła wczesniej ze wszystkie ofiary miały imiona na „B”.- Stanisław -podajcie mi dokładna date jej slubu! – Adam- widzisz to samo co ja?- zapytał ojca - tak , to jest to!! -Stanisław - O co wam chodzi?? – zapytała Basia - o to Basiu ze zabijał w rocznice slubu i masz 10 rocznica slubu i rok po rozwodzie , 15 lat poslubie, 10 lat po te same dni-wyjasnił Adam. Wszedł Szczepan -kurka panie komisarzu sa w koncu te odciski! - Dzieki Sczepan,kurka- powiedział Zawada-popatrz!! Komisarz i ojciec pochylili sie nad notatkami. - no to juz wszystko myslisz to samo co ja to trzeba bedzie sciagnac tu psychologa lub psychiatre- powiedział Stanisław. - Mozecie nam wyjasnic do czego doszliscie?- zapytała juz zła Basia. Komisarz i ojciec popatrzyli ze zdziwieniem na reszte -jeszcze nie rozumiecie?- zapytał Adam-mamy morderce!! – Z laboratorium przyszła analiza tego fragmentu odcisku. Okazało sie ze to dwa rózne zebrano z zegarka ofiary. Jeden nalezy do zegarmistrza ktoy sprzedawał ten zegarek a drugi nałozył sie na ten pierwszy i stad cała powiedział Stanisław - tak a ten drugi nalezy do Kamila! -Zawada - Adam co ty pieprzysz!! przeciez on nie mogł zabic macochy!! miał wtedy 10 lat!!- krzyknał Marek - Kamil ich nie zabił-Stanisław - A kto????? – Basia- ja juz za wami nie nadazam. - Ktos sie posłuzył Adam- jest juz psycholog? - tak rozmawia z nim- powiedział Grodzki który juz tez złapał ślad. Psycholog juz czekał na nich - klasyczny juz leciec. Tu macie raport. Marek i Basia patrzyli na Adama zabojczym wzrokiem. - Słyszeliscie o rozszczepieniu osobowosci?- zapytał Adam - chcesz powiedziec ze … - tak ten człowiek jest powaznie psycholog- jezeli bierze leki to wszystko jest przynajmniej 3 osobowosci a ile ich on tam jeszcze ma to sie okaze. -czyli jedna z tych osobowosci mordowała?-upewniła sie Basia- ale dlaczego? - zemsta za to ze odeszła matka i ze ojciec powtórnie sie ozenił-dodal Grodzki - mamy juz chyba prawdopodobie zostanie zamkniety w zakładzie psychiatrycznym i zostanie tam juz na zawsze. - Adam skad ci to przyszło do głowy?-zapytała Basia. - Marek wspominał o dziwnym zachowaniu a czytałem kiedys artykuł o ludziach chorych na te - a te odciski palców?-Marek - dałem zegarek jeszcze raz do analizy i znalezli dwa rózne odciski. Zasugerowałem zeby komputerowo nałozyli je na siebie i wyszło. - ale jak Kamil … - Były dwa komplety. Technik zgubił jeden komplet i nawet sie do tego nie przyznał i zrobił jeszcze jedna wtedy zabrał jeden komplet-Stanisław - no dobra dzieciaki zbieramy sie. Jutro zajmiemy sie papierami- Adam – tato odwiesc cie do domu? -zapytał Adam - nie, chetnie sie przejde-odparł ojciec. - no dobra. Kto ma ochote na przejazdzke? MIło sie z wami pracowało. - jaaaaaa !!! Basia- z panem równiez. Grodzki z Zawada seniorem stali przy oknie i obserwowali nasza trojke. - niezły tworza Zawada. - taa, wzajemnie sie tez sa przyjaciółmi-Grodzki - To dobrze. MOga na siebie liczyc a to jest bardzo wazne. Oni powariowali- skwitował Zawada widok z okna. Na parkingu. Marek rzucił sniezka w Basie. Ta nie była mu dłuzna ale zamiast w Marka trafiła w i Marek popatrzeli na siebie i próbowali złapac Basie, ktora im uciekła a za to Marek wyladował w sniegu i został nasmarowany sniegiem. - Bałwan!!- smiała sie Basia - Jak ja jestem bałwam to ty jestes bałwanica!- odgyzl sie MArek Adam otrzepywał sie ze sniegu smiejac sie z jednak nie dała za wygrana i jeszcze rzuciła sniegiem w Zawade. Adam złapał ja i Basia równiez została natarta sniegiem a potem porozwoził wszystkich do domów. Koniec i skomentujecie??

Dzieje się. Marek Włodarczyk wspomina groźny wypadek na planie "Kryminalnych". "Nie mogłem się ruszyć". Marek Włodarczyk przed laty grał w jednym z najpopularniejszych seriali TVN "Kryminalni". Do tej pory powstało osiem sezonów, a każdy odcinek z trójką głównych bohaterów: Markiem Włodarczykiem, Magdaleną Schejbal i Maciejem Marek i Basia - Kryminalni cz. 1 Pierwsze spotkanie Średniego wzrostu blondynka właśnie weszła na gmach komendy stołecznej w Warszawie. Dziś miała spotkanie o pracę . - Przepraszam Pana nie wie , gdzie pan jest gabinet inspektora Grodzkiego?- Basia - Idź prosto i w lewo .- policjant - Dziękuję panu .- Basia Młoda policjantka udała w skazanym kierunku. Zapukała do drzwi inspektora Grodziskiego. - Dzień Basia - Dzień dobry. Pani w sprawie pracy policjantki w wydziale zabójstw ? - Rysiek - Tak .Podkomisarz Barbara Storosz. - Basia - Inspektor Ryszard Grodzki. Przyjmuje pani posadę ? - Rysiek - Tak. - Basia - Pani Olu po proście Komisarza Adama Zawadę i Podkomisarza Marka Brodeckiego. - Rysiek Po chwili przyszli obaj panowie .Basia nie mogła uwierzyć , że będzie pracowała z najlepszym policjantem w mieście. - Pani Basiu jest to Komisarz Adam Zawada i Podkomisarz Marek Rysiek. - Rysiek my mamy z nią pracować? - Adam - Adam nie przeginaj. Podkomisarz Storosz ukończyła szkołę oficerską z najlepszym wynikiem . I ma za sobą staż na Pomorskiej. - Rysiek - Ona na pewno nie wie ile to jest 2+2=?- Marek - Bardzo śmieszne. Panie pana wiadomości 2+2 jest równe 4 .- Basia - Czy tą dyskusję możecie skończyć. Adam nie przekreślajcie jej od razu . - Rysiek - No nie mamy Sherlocka w spódnicy. - Adam - Panie komisarzu ja jestem w spodniach. - Basia - Widzę , że ta bezsesowna dyskusja nie skończy. Idźcie się integrować do kanciapy. -Basia - Ale .... - Marek i Adam - Nie ma żadnego ale. Nie po zabijajcie się , i któreś z was ma panią Basię oprowadzić po komendzie. - Rysiek - Panie inspektorze niech pan mówi do mnie po imieniu. Basia. - Basia - Okej. Macie się pogodzić . - Rysiek Cała trójka wyszła z gabinetu inspektora Grodzkiego. Basia idąc korytarzem zauważyła swoją przyjaciółkę z gimnazjum. - Zuzia .Cześć. - Basia - Cześć Basia co tu taj robisz? - Zuzia - A pracuję z komisarzem Zawadą i podkomisarzem Brodeckim. - Basia - Ja też z nimi pracuje. Dopiero po roku mnie zaakcteptowali. Herbaty czy kawy ? - Zuzia Na korytarzu dwa piętra niżej . - Jak mogłeś ją zgubić ? - Adam - Może się zgubiła. - Marek Dwa piętra wyżej . - Dzięki za herbatę. - Basia - Nie ma za co. Chodź pokażę Ci , gdzie jest kanciapa. Tych dwóch panów Zuzia - Dzięki. - Basia Zuzia wzięła kubek swój z herbatą i Basię , która niosła swoją herbatę. Po chwili byli w kanciapie dwóch oficerów. Po chwili wnieśli biurko dla Basi. - Mam nadzieję, że nie skończy na tym , że po roku cię Zuzia - Ja też . Chociaż zdążyłam z nimi pokłócić. - Basia - Oni po prostu nie lubią dziewczyn w swoim zespole .- Zuzia - Właśnie widzę. - Basia - Basiu daj im czas . Muszą przecież przyzwyczić do tego , że w ich zespole jest druga dziewczyna. - Zuzia Po chwili weszli Komisarz Adam Zawada i Podkomisarz Marek Brodecki. Basia wstała ze swojego dotychczasowego miejsca do siedzenia. - Pani Podkomisarz tu taj pani jest. - Adam . - Jak widać .- Basia - Ja lepiej się ulotnię - Zuzia - Zuzia nie tak szybko . Wy się znacie z podkomisarz Storosz ? - Adam - Do gimnazjum chodziłyśmy razem . - Zuzia - Ja lepiej pójdę poszukać toalety. - Powiedziała Basia . Nie chcąc zaczynać trzeciej kłutni w ciągu dwóch godzin . - Zuzia idź wskazać podkomisarz Storosz ubikację. - Z chęcią komisarzu. - Zuzia. I obydwie wyszły. - Adam czy ty musisz dla Zuzi i tej biednej podkomisarz być taki surowy ?- Marek - Ona bez mojego pozwolenia oddaliła się. - Adam - Ty jej się dziwisz. Spotkała swoją przyjaciółkę z gimnazjum. Zresztą dzieckiem nie jest . - Marek - Marek te dziewczyny to same kłopoty. - Adam - Ja przypominam , że miałeś żonę i dziecko . - Marek - Ty lepiej nie przeginaj . - Adam - Przepraszam , ale próbuje Ci wytłumaczyć , że jak przybyła Zuzia rok temu to w ten sam sposób do niej miałeś stosunek .- Marek - Trochę Adam - To przeprośmy podkomisarz Storosz. - Marek - Ty ją przepraszasz. - Adam - Adam ty też dla niej nie byłeś nie miły - Marek - Może i masz racje - Adam Po chwili weszła Basia z Zuzią. - Zuzia możesz wyjść - Adam - Lepiej nie. - Zuzia - Boję Basię zostawić z waszą dwójką sam na sam. - Basia - Niech Ci będzie - Adam. - Pani Podkomisarz chcieliśmy panią przeprosić . Przepraszam. - Przeprosiny przyjęte . Basia - Basia - Adam - Adam - Przepraszam - Marek - Przeprosiny przyjęte Basia - Basia - A ja Marek - Marek - No zuchy trzeba jeszcze powiedzieć inspektorowi , że się pogodziliśmy. - A wasza dwójka nie powinna go też przeprosić? - Zuzia - Zuzia....- Adam - Ale ona ma racje Adam- Marek Basia zaczęła chichotać. Przypominają sobie rozmowę w gabinecie inspektora. - Basia , a ty z czego się śmiejesz? - Adam - Przypomniałam sobie rozmowę , którą prowadziliśmy w gabinecie inspektora Grodzkiego . - Basia - No Rysiek nie był zadowolony . - Adam - To dlatego Adam i ty Marek idziecie go przeprosić. - Basia - Ty też uczestniczyłaś w tej rozmowie . - Marek - Ale to nie ja go zdenerwowałam tylko wasza dwójka. - Basia - Mam pomysł - Zuzia - Jaki ? - Basia , Marek i Adam - Cała wasza trójka inspektora przeprosi - Zuzia - Nie chcę aby do kolejnej kłótni doszło .- Zuzia - Może i masz racje. - Marek , Basia i Adam Cała trójka udała się do gabinetu inspektora Grodzkiego . - Proszę ! - Rysiek Weszli do środka. - I co pogodziliście się ? - Rysiek - Tak i przepraszamy za swoje zachowanie - Adam , Marek i Basia - Dobrze przeprosiny przyjęte. - Rysiek Usłyszeli pukanie do drzwi. - Proszę ! - Rysiek - Mamy sprawę - Zuzia - Pierwsza sprawa Basiu - Adam
No, YT hates us :(( Re-upload again.Re-watch.Re-commentRe-rate please! =))Next love triangle we really love :D But Jacek really pissed us off!! It`s a little
Eksplozje na środku morza, statek w płomieniach… Takie atrakcje szykuje dla mieszkańców Wybrzeża ekipa „Kryminalnych”. Filmowcy spędzą nad morzem cały czerwiec i nakręcą dwa odcinku serialu. Gwiazdy „Kryminalnych”- Marka Włodarczyka, Macieja Zakościelnego i Magdalenę Schejbal – będzie można spotkać na molo w Orłowie, w latarni na Rozewiu i w Gdańsku. Najciekawiej zapowiadają się sceny kręcone w starej torpedowni w Babich Dołach. Obiekt jest oddalony 300 metrów od brzegu, więc kamery i cały sprzęt trzeba codziennie transportować morzem. Do niedawna wokół ruin torpedowni ćwiczyli wojskowi płetwonurkowie. Teraz na pontonach pojawią się filmowcy… A wśród nich pirotechnicy: gdy serialowi policjanci wbiegną do torpedowni, dojdzie do gigantycznej eksplozji! Oczywiście, nikt zabytku burzyć nie planuje. Zamiast dynamitu, zadziała filmowa magia… A co, jeśli „Kryminalni” trafią pechowo na sztorm? – Mamy lokalizację rezerwową, na plaży – uspokaja II kierownik produkcji Michał Walczak. – Na razie praca idzie nam bardzo sprawnie. Głównie dzięki pomocy Urzędu Morskiego, Urzędu Miasta Gdyni i innych życzliwych osób. To dzięki nim możemy realizować zdjęcia w tak ciekawych i malowniczych miejscach – dodaje M. Walczak. Jedna z kluczowych scen powstanie we Władysławowie. Oddział policji otoczy bandytów w porcie, na jednym ze statków wybuchnie pożar, a Marek… zostanie uwięziony w płomieniach! Serialowy pożar będzie dla filmowców nie lada wyzwaniem. Do zdjęć wynajęto kuter, na którym mieści się… pływające muzeum. O tym, by statek zamienić w spalony wrak nie ma więc mowy. Ekipa będzie musiała „wyprodukować” dym i płomienie, które nie zostawią w muzeum najmniejszego śladu… Czy Marek wydostanie się z pułapki? O tym widzowie w całej Polsce przekonają się dopiero na jesieni – w kolejnej serii „Kryminalnych”. Choć mieszkańcom Wybrzeża może uda się coś podejrzeć już teraz… To news w ze strony a notka nie wiem kiedy. Marek Brodecki: Nie no, ja nie jestem głodny. Źródło: odcinek 25, Łowcy dusz; Marek Brodecki: Miałaś nosa. Basia Storosz: Mam nosa. Źródło: odcinek 29, Poniżej zera; Adam Zawada: Basia, Marek – sprawdźcie tę firmę. A ja się zajmę hazardem. Basia Storosz: Tylko się nie wciągnij.
Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich! Cichego wiozą do rzeźni w ramach wyroku skazującego na ubój. Potem mięso jest sprzedawane dla oszczędnych ludzi, koneserów słodkiego posmaczku, głodnych dzieci albo zwierząt w ZOO. Za udział w mafii i porwanie dziecka policjanta Cichy został skazany prawomocnym wyrokiem na wrzucenie do maszyny na pasztet bez znieczulenia obuchem. Więc próbuje się znieczulić waląc łysym łbem o z samochodu obserwuje transport ciężarówki do rzeźni. W samochodzie Marek od prawej przy kierowcy, Basia z tyłu. Ciężarówka ażurowa, ale obstawiona policją na motorach i w konwoju. Więźniowie stoją, ubrani w papierowe worki, jak to świnie przed ubojem, szczą po nogach ze komentuje – Na coś się ta nasza praca – Jaki z pana wrażliwiec komisarzu, umysłowy – Nie tylko ich łapiemy, prawomocnie mordujemy, ale też przerabiamy na mięso dla zwierząt w ZOO i uczciwych ludzi. Widzieliście te kolejki po egzekucjach. Wołowina znów zdrożała o 5 zł za kilogram a u nas promocje są nawet do 60%. A ostatnio ta akcja: zniżka procentowa o tyle ile lat miał wiezień. Jakby stulatka dorwali to za darmo kupę żarcia. Nie trzeba pracować na to, żeby się najeść!Szczepan – Kurka szefie jak to teraz garmażerka poszła do przodu. Pamiętam jak byłem dzieciak to dziadek świniaka ubił, a teraz całego bandziora – Jedziemy do ‘Criminal Bar – Kebab & Burgers’ koło Ośrodka Uboju Penitencjarnego (OUP) ‘Annopol’. Basia, Szczepan, Zuzia ja policjantów zniżka na jedzenie z więźniów. A jeśli chodzi o złapanych osobiście to inspektor Grodzki daje załodze vouchery i wtedy jest darmocha. I dobrze. Mięso zawsze jest najdroższe. Na jedzeniu oszczędzi się, będzie na starość na domek w – Ojej, ale mnie ten kebab gazuje – prr!Basia – Panie komisarzu Zawada, proszę się – E tam tu wszyscy tak robią, nie czujesz jaka tu atmosfera?Zemsta Cichego, eh – już teraz niewiele może zrobić. Ciężkostrawny sukinkot po robota kochani z tym rozbiciem mafii Cichego. Mięsa nam starczy na miesiąc, ale przepraszam was na moment, idę przypudrować wraca po 20 – Coś długo panu zeszło to – Woda nie chciała – Wiecie, że w Singapurze policja wlepia mandaty ludziom za niespuszczanie wody?Basia rozmyśla – Nie mogę tyle jeść tego taniego ludzkiego mięsa, bo będę gruba i Marek mnie nie przyszedł – I co tam, co z Cichym?Zawada – Co ty wczoraj się obudziłeś, na talerzu go – Nie za dobry ten kebab z w nim było posmak przetrawionej wódy i - Nie biadol Marek, tylko polej sobie sosem z tym drugim barbecue to będziesz miał taki teksański Zwolnione strzela zza samochodu, sceny pełne patosu, policja odpowiada ogniem. I nagle przebitka na gębę Zawady jak wcina Cichego. Sprawiedliwość zatriumfowała, rachunki przenosi się na Białołękę –Zawada do naczelnika wiezienia: Tylko karmcie ich zdrowo, ryżem, warzywami, bo potem mięso będzie niesmaczne. Jak Pawłowi daje to wybredza. I starajcie się ich nie przestraszyć, bo potem mięśnie im się spinają i kotlet jak do więźniów w rzeźni – proszę się niczym nie denerwować, egzekucja w sieczkarni spełnia najnowsze europejskie normy humanitarne, nic nie będziemy słyszeć.
Bohaterowie „Obcego nieba”, Basia i Marek, stają twarzą w twarz z bezduszną biurokracją, z którą wygrać można tylko balansując na granicy prawa. Basia i Marek mieszkają w Szwecji. Kilka niefortunnych zdarzeń uruchamia lawinę podejrzeń i doprowadza do tego, że opieka społeczna potajemnie zabiera im ukochaną córkę, Ulę. Witam ponownie :) Zostawiam dziś dla Was pierwszą część opowiadania. Zaczyna się ono w grudniu i ma miejsce po ostatnim odcinku siódmej serii. Z tą małą zmianą, że Marek jednak nie jest idiotą i wrócił do swojej ukochanej pracy ;) Opowiadania będą bardziej zawierać część prywatną, nie jestem mistrzynią kryminału i nie zamierzam udawać, że jest inaczej, poza tym sprawy mieliśmy bardzo ładnie opisywane w serialu, a właśnie tej "prywaty" czasami brakowało. A, jeszcze jedno - oddałam im samochody, Adam nadal jeździ swoją wierną czarną Toyotą, Basi utopione autko zostało zastąpione nowym, takim samym. Nie lubiłam tych Fiatów :P Zapraszam serdecznie :) *** Mały pub w centrum Warszawy. Głośna muzyka, wrzawa, zadymione pomieszczenie, ludzie zatopieni w tańcu. Codzienność… Nagle strzały. Krzyki. 10 minut później nastała cisza. Na podłodze leżała tylko pewna ładna brunetka z wyciętym w skórze na ręku napisem „Na zawsze…” * – Cholera jasna! – cichy wyraz złości zmieszał się z ciężkim dźwiękiem tłuczonego grubego szkła. To, co niegdyś było syropem z cebuli, a teraz przybrało strukturę galaretowatej mazi o barwie głębokiego brązu i dawno straciło wszelkie możliwości zużytkowania włącznie z bezpiecznym dla środowiska usunięciem substancji z tego świata, tworzyło właśnie na podłodze wspaniałą mozaikę kształtów, kolorów i zapachów razem z kawałkami brązowej butelki, kroplami krwi i liśćmi zielonej herbaty. – Szlag by to trafił… – drugi raz zagłębiła dłoń w szafkę nad lodówką, przesuwając stare pudełka aż w końcu osiągnęła swój cel – małą podręczną apteczkę. Ku niezadowoleniu poszukiwaczki bandaż wybrał się na randkę z gazą i wcale nie mieli zamiaru wrócić, zostawiając tylko na posterunku dawno przeterminowane już krople na żołądek i nie wiadomo z jakiej racji stare pudełko z gwoździami. Skąd gwoździe w apteczce? Wściekła jeszcze bardziej, dziewczyna zlazła z drabiny, starając się nie wdepnąć w maź, która chyba właśnie zaczynała żyć własnym życiem, a następnie skierowała się do szuflady z dawno nieużywanymi obrusami, wzięła jeden i zaczęła drzeć go na pasy. Krew fantazyjnie kapała na śnieżnobiałą tkaninę i za nic nie chciała przestać. Owinięta ściśle materiałem rana na chwilę dała za wygraną, a potem znowu pokazała co potrafi, gdy czerwona ciecz przesączyła się przez grubą warstwę strzępów materiału. Dziewczyna popatrzyła z niesmakiem na dłoń i wyciągnęła komórkę z kieszeni. * – Magdalena Kumczyk, lat dwadzieścia siedem, zginęła jakieś dwie godziny temu. Precyzyjny strzał prosto w serce, ale nie wygląda na zawodowca, no i ten napis… Czyżby zdradzony chłopak? – technik pokrótce opowiadał Szczepanowi co mogło się wydarzyć. – Ładna dziewczyna, kurka… - burknął Żałoda. – No ładna, ładna, im ładniejsza tym zazdrość większa – mruknął Adam, który właśnie do nich podszedł – No nic, zabieramy ją do siebie, Szczepan, popytaj ludzi z baru co tu się działo, ja się zajmę odszukaniem jej rodziny. Szczepan zasalutował i odszedł do przestraszonych pracowników baru. – Witam, starszy aspirant Żałoda, czy mogą mi państwo powiedzieć, co tu się działo? – Szczepan wyjął swój notes gotów do zapisywania zeznań. – My nic nie wiemy… Ta dziewczyna była może dopiero drugi czy trzeci raz, nie widywałam jej zbyt często. – niska blondynka mówiła prawie szeptem, nadal w szoku po tym, co zaszło. – Przyszła około dwudziestej z jakimś kolesiem, na oko starszym od niej z dziesięć lat. Widziałam, że jakiś młodzik kręci się koło niej, ale nie sądziłam… – Jak on wyglądał? – spytał Szczepan. – Ten młody czy ten starszy? – wyjąkała dziewczyna. – Obaj najlepiej. – odpowiedział Szczepan, skrobiąc w notesie. – No to ten starszy, wysoki, szczupły mężczyzna, dobrze ubrany, z lekką siwizną, ale sądzę, że przed czterdziestką. – blondynka opowiadała najdokładniej jak umiała. – A ten drugi… Nie widziałam go za bardzo, nie zamawiał nic do picia, widziałam tylko, że wgapia się w nią, siedział tam. – wskazała stolik daleko od baru. – Sądzi pan, że to mógł być on? – Na razie nic nie wiemy, ale się dowiemy. – Szczepan podniósł głowę znad notesu i uśmiechnął się pokrzepiająco. – Mają państwo jakąś wizytówkę, numer telefonu? * – No w końcu, Baśka, już miałem do ciebie dzwonić, gdzieś ty się podziewała, stało się coś? – Adam przywitał koleżankę, gdy weszła do kanciapy. – Cześć, nic się nie stało. – odburknęła podkomisarz, rozebrała się i usiadła na swoim miejscu. – A co z tą ręką? – zapytał Adam patrząc na jej zabandażowaną dłoń. – Nic takiego. – warknęła Basia. – Miałaś wypadek? – dopytywał zatroskany komisarz. – Nic mi nie jest! – Baśka wstała z krzesła i z furią wyszła z kanciapy. Adam popatrzył na Marka, który również od chwili przyglądał się koleżance. Wzruszył tylko ramionami i wrócił do grzebania w komputerze. Po chwili wróciła Basia z dwoma kubkami kawy, postawiła przed kolegami i siadła z powrotem na krześle. – A ty nie pijesz? – zapytał ze zdziwieniem Adam. – Nie mam ochoty. – odpowiedziała dziewczyna i zaczęła robić porządek na biurku. Adaś wziął do ręki notatnik i długopis, przekręcił kilka kartek, wybrał jedną z pustych prawie w środku notesu i zaczął wyliczać: – Spóźnianie się do pracy. Drażliwość… – spojrzał na nią akurat w momencie, kiedy obdarzała go zabójczym wzrokiem i wrócił do odhaczania nieistniejących punktów dawno wypisanym długopisem. – Brak ochoty na kawę… Baśka, czy ty z Dumiczem...? – w tym momencie oberwał z całej siły pustą butelką po wodzie, która stała tu już od kilku dni. – No przyznaj się! – zachęcił ze śmiechem, mimo tak wyraźniej aluzji, żeby dał jej święty spokój. – Adam, do cholery jasnej, nie mam ochoty na kawę, bo dopiero co piłam, jestem wściekła, bo w święta przyjeżdżają moi rodzice i chciałam ugotować coś dobrego, skaleczyłam się nożem, cała kuchnia ulepiona jest śmierdzącą mazią powstałą z cudownego syropu mojej babci, spóźniłam się do pracy, bo musiałam półtorej godziny spędzić na pogotowiu, wystarczy? – opowiedziała w złości Baśka. – No już, już, koleżanko Storosz, spokojnie, nie musisz się aż tak tłumaczyć. – odpowiedział Adam z uśmiechem, podnosząc butelkę, zgniatając ją i wrzucając do kosza na śmieci. – Ale wiesz, jakby co to możesz nam o wszystkim powiedzieć… Przegiął, Baśka nie miała ochoty na żarty. Pokręciła tylko głową, rzuciła mu pogardliwe spojrzenie i wyszła z kanciapy. – Oj komisarzu, komisarzu… – mruknął Marek, nie podnosząc głowy znad monitora. – Daj jej spokój. – Eh, no chyba faktycznie trochę przesadziłem, ale jakoś mam dziś dobry humor… – powiedział dźwięcznie mężczyzna. – Adamie Zawado, a może to tobie przydałaby się mała spowiedź? – Marek wyjrzał zza ekranu monitora i mrugnął zachęcająco do przyjaciela. – Phi, też mi coś… Cieszę się po prostu, że znów wszystko jest na swoim miejscu. – obruszył się Zawada i również wyszedł z kanciapy, kierując się do gabinetu Grodzkiego. Marek zaśmiał się tylko i powoli wstał z krzesła. W ślad za przyjaciółmi opuścił pomieszczenie, lecz on skierował się na poszukiwania Basi. Siedziała na ławce obok automatu z napojami i w rękach trzymała kubek gorącej czekolady. – Koleżanko Storosz… – mruknął Marek, stając obok niej. – Nie złość się tak, złość piękności sz… – nie dokończył, bo spotkał się z jej nieprzychylnym wzrokiem. – Basia, co jest? – zrezygnował z żartów i kucnął przy niej, opierając przedramiona na jej kolanach. – Nic, po prostu jestem beznadziejna, nawet obiadu ugotować nie umiem… – burknęła podkomisarz tonem obrażonego przedszkolaka. – No co ty, to, że raz coś nie wyszło… Bardzo mocno się skaleczyłaś? – spytał troskliwie Marek. – Musieli zszyć, nic takiego. – odpowiedziała Basia, patrząc w swój kubek. – Kiedy przyjeżdżają twoi rodzice? – zagadał po chwili ciszy Brodecki. – Pojutrze… Jeszcze nic nie przygotowałam. – dziewczyna spuściła wzrok i utkwiła go w lewej dłoni Brodeckiego. – Kiedy ostatnio się z nimi widziałaś? – Marek szukał sposobów, by ją pocieszyć. – Na początku wakacji. – chwilę zajęło, zanim Baśka przypomniała sobie ostatnią wizytę w Przemyślu. – To zapewniam cię, że jedzenie akurat będzie najmniej obchodzącą twoich rodziców rzeczą w twoim domu. – powiedział Marek uśmiechając się do niej. – Spójrz na mnie, no spójrz. Dziewczyna powoli przeniosła wzrok na śliczne oczka Brodeckiego, które aktualnie nabrały jakiegoś jeszcze większego uroku. – Będą się cieszyć, że widzą swoją córkę, a nie jedzenie. – kontynuował Marek patrząc prosto w jej wielkie brązowe oczy. – Co prawda trochę pokrojoną, ale zawsze córkę! – uśmiechnął się w taki sposób, że Basia nie była w stanie powstrzymać się od lekkiego wygięcia kącików ust w górę. – To co, koniec złości, wracamy do kanciapy i pomagasz nam w sprawie? – Cieszę się, że wróciłeś. – mruknęła Basia. – Bałam się, że się nie uda... Brodecki wstał bez słowa i podał jej rękę. Chwyciła ją swoją zabandażowaną dłonią i pozwoliła mu, by pomógł jej wstać. Objął ją ramieniem i ruszyli z powrotem do kanciapy. – Co mamy? – spytała Basia, gdy już usiadła za biurkiem. – Młoda kobieta zabita w knajpie. – wyjaśnił Brodecki, podając koleżance zdjęcia. – "Na zawsze"? - podkomisarz zwróciła uwagę na krótki napis wycięty w skórze dziewczyny. – Zabił ją z miłości? – Zawsze to jakiś sposób na to, by druga osoba cię nie zdradziła, prawda? – zakpił Brodecki. – Pora brać się do roboty. * Przedświąteczne przygotowania trwały w najlepsze. Państwo Storosz przyjechali wieczorem, dzień przed Wigilią. Oczywiście rodzice Basi kompletnie nie przejęli się niedokończonymi zakupami czy brakami w potrawach. Cieszyli się z tego, że widzą swoją córkę, a to, że mogli jej w czymś pomóc było dla nich dodatkową przyjemnością. W pracy pani podkomisarz dostała bardzo ważną misję odnalezienia jakichkolwiek informacji na temat sprawy, którą właśnie prowadzili. Trafiła na trop, który wydawał się sensowny, skończyło się niestety tym, że jeszcze w wigilijny poranek musiała zjawić się na komendzie. Srebrna Toyota zaparkowana była pod jej blokiem. Basia podeszła do samochodu i od razu spostrzegła kartkę papieru wetkniętą za wycieraczkę. Wyjęła ją, rozłożyła i przeczytała treść. Rozejrzała się nerwowo i schowała przedmiot do kieszeni płaszcza. Wsiadła do auta i po chwili odjechała. * Adam rozciągnął się na swoim fotelu, wyglądając przez okno. Lekko siąpiący deszcz tworzył błyszczące smugi na oknach. Pogoda w żadnym stopniu nie chciała pomóc w przywołaniu jakichkolwiek optymistycznych myśli. Komisarz westchnął ciężko i zagłębił się ponownie w papierach. Już się przyzwyczaił do spędzania Wigilii w pracy. To był kolejny zwykły dzień, kolejny wieczór dla niego i dla sprawy. Podniósł wzrok znad kartek i ponownie spojrzał w okno. Po chwili wyjął portfel i rozłożył go. Patrzył w niego przez chwilę i nagle z całej siły przyłożył pięścią w blat biurka aż wszystko się zatrzęsło. Był twardy, ale nie zawsze potrafił udawać, że Wigilia to jednak nie jest zwykły dzień jak każdy inny… Siedział bez większego sensu i wpatrywał się w zdjęcia obu swoich, zmarłych już, żon. Paweł pojechał z Robertem do Argentyny na święta. Komisarz znów został sam. * Srebrna Toyota mknęła przez opustoszałą Warszawę w strugach deszczu. Kiepska pogoda jak na święta. Z głośnika właśnie dobiegał głos prezentera zapowiadający niebezpieczeństwo na drodze spowodowane zamarzającym deszczem. Wyłączył radio. Po co słuchać takich rzeczy, jeszcze coś się wydarzy. A musiał tam dojechać, przecież obiecał. Sobie obiecał… * – Świetna ryba kochanie, kiedy nauczyłaś się tak doskonale gotować? – pani Storosz była oczarowana daniem, które przyrządziła jej córka. – Czysta improwizacja, nic szczególnego. – Basia uśmiechała się, w duchu wdzięczna karpiowi, że się udał po tych wszystkich wcześniejszych porażkach. – Zaraz przyniosę pierogi i barszcz, niestety już nie mojej roboty. Basia wstała z fotela i udała się do kuchni. Lekko zmrożone krople deszczu rozbijały się o okno. Podeszła do lodówki, otworzyła ją. Zabandażowana ręka nadal przeszkadzała jej w wykonywaniu nawet najprostszych rzeczy, więc powoli wyjęła talerz z pierogami, odstawiła go na blat, a później sięgnęła po karton barszczu. „Prawdziwa Wigilijna kolacja…” – warknęła w myśli. Ciche pukanie do drzwi odwróciło jej uwagę. Nasłuchiwała przez chwilę, ale w końcu doszła do wniosku, że jej się wydawało i zaczęła wyjmować talerz z worka. Pukanie rozległo się znowu. Odstawiła trzymane naczynie i niepewnie podeszła do drzwi. Wyjrzała z wahaniem przez wizjer. Wysoki brunet stał i czekał, aż ktoś w końcu łaskawie otworzy drzwi. – Marek? – zapytała cicho, uchylając drzwi na tyle, by mogła je szybko zamknąć. – Co ty tu robisz? – Chciałem złożyć ci życzenia, rano jakoś nie było okazji. – również wyszeptał w odpowiedzi. Jego włosy były wilgotne od deszczu. – Dlaczego szepczesz? – zapytała podkomisarz. – Bo ty to robisz. – odpowiedział Brodecki z rozbrajającym uśmiechem. – Przepraszam. – mruknęła Basia już normalnym głosem i otworzyła szerzej drzwi. – Wejdź, proszę. – Nie, nie chcę przeszkadzać, przyniosłem tylko to. – podał jej dużą papierową torbę. – Marek… – jęknęła dziewczyna. – Wesołych Świąt, Basiu. – powiedział podkomisarz, uśmiechając się przyjaźnie. Podszedł do niej, ucałował ją w czoło i wycofał się za drzwi. – Marek, ale ja dla ciebie nic nie mam… – burknęła blondynka. – Basiu? Kto przyszedł? – z pokoju rozległ się głos pani Storosz. – Muszę iść, wracaj do rodziców, udanego wieczoru. – powiedział szybko Brodecki. Odwrócił się i pospiesznie zbiegł po schodach. Basia stała jeszcze przez chwilę kompletnie zdezorientowana. W końcu zamknęła drzwi i wróciła do kuchni. Wypakowała zawartość prezentu, który dostała od Marka. Była to wielka książka na temat gotowania, przyjmowania gości i pozbywania się nieprzyjemnych konsekwencji swoich błędów. A na samym dnie torby świeciło się coś małego. Jej kolczyk? Ten sam, który zgubiła kilka tygodni wcześniej? Jak to mówią „jak kocha to wróci”. No i wrócił… Basia wyjrzała przez okno. Srebrna Toyota właśnie wyjeżdżała z parkingu, bombardowana marznącymi kroplami. – Basieńko, wszystko w porządku? – w wejściu do kuchni rozległ się głos mamy Basi. – Tak mamuś, już idę… – odparła prawie szeptem podkomisarz. Nagle znowu usłyszała pukanie. Ruszyła z nadzieją do drzwi, ale cofnęła się gwałtownie i wyjrzała przez okno. Toyoty tam nie było. Przeszedł ją dreszcz. Pukanie rozległo się znowu, tym razem bardziej intensywne. Serce dziewczyny zaczęło bić jak oszalałe. Wciąż z książką w dłoniach podeszła do drzwi. Przez chwilę patrzyła tępo we wzory na drewnie, a potem spojrzała w wizjer. Nogi aż się pod nią ugięły… – Adaśku! – rzuciła mu się z ulgą na szyję, o mały włos nie uderzając go wielką książką. – Basiu, coś się stało? – komisarz od razu zauważył, że koleżanka jest nieźle przestraszona. – Nie, nic, wejdź, proszę. – wciągnęła go do mieszkania, by móc jak najszybciej to możliwe zamknąć drzwi. – A co to? – zapytał Adam patrząc na książkę. – A to… Marek… Od Marka dostałam, był tu chwilę temu. – odpowiedziała, jakby speszona. – O, nic mi nie mówił, że do ciebie jedzie, mogliśmy pojechać razem. Widać chciał ci złożyć wizytę osobiście. Fajna książka. Ja niestety nic ci nie kupiłem… Przyjechałem prosto z komendy… – powiedział zawstydzony komisarz. – Nie ma sprawy, to najmniej ważne. Zjesz coś? Właśnie szykuję… pierogi. – burknęła Baśka, nadal niezadowolona swoim brakiem talentu kulinarnego. – A nie będę przeszkadzał? – zapytał Adam, na co Basia przecząco pokiwała głową i zabrała się za wrzucanie pierogów na patelnię. Nagle gorący tłuszcz strzelił prosto w jej palec, na co dziewczyna syknęła wkładając go sobie do ust. – Basiu… Co się stało? Jesteś zdenerwowana. – Wszystko w porządku. – skwitowała krótko. – Idź do pokoju, moi rodzice tam są. – Szkoda, że Jacek pojechał do tej Barcelony, miałabyś okazję przedstawić rodzicom przyszłego zięcia. - zaśmiał się Zawada, za co oberwał mokrą ścierką po ramieniu. Spojrzał jeszcze raz na koleżankę, pokręcił ze śmiechem głową i ruszył do salonu. * – Cześć mamo. – Marek wszedł właśnie do domu i przytulił się do swojej rodzicielki. – Przepraszam, że tak późno, ale musiałem coś załatwić. – Nie szkodzi synku, ważne, że jesteś. – pani Brodecka ucałowała syna. – Chodź, nagrzałam już karpia, podzielimy się opłatkiem. – Muszę tylko jeszcze do kogoś zadzwonić – Marek poszedł do sypialni, by mieć choć odrobinkę prywatności. Wyjął telefon. – Krzysiu…? * Nie mogła zasnąć. Cholerna kartka nie dawała jej spokoju. Nagle usłyszała cichy dźwięk wibracji telefonu. W SMSie z numeru prywatnego było napisane tylko „30…”. Chwilę później usłyszała pukanie do drzwi… * – Synku, otwórz, bo mam mokre ręce! – zawołała pani Maria. Marek zwlókł się z kanapy i poszedł do drzwi. – O, cześć Adam, wejdź. – przywitał pogodnie przyjaciela. – Nie chcę przeszkadzać, chciałbym tylko o czymś z tobą pogadać. – wyjaśnił Zawada zdejmując buty. – Zjemy śniadanie i porozmawiamy, a coś się stało? – zapytał Marek. – No właśnie nie jestem pewny… – burknął komisarz. * – Basiu? – pani Storosz stała nad córką, która jeszcze spała. Dziewczyna otworzyła gwałtownie oczy i spojrzała ze strachem na matkę. Powieki miała spuchnięte, wyschnięte usta. – Która godzina? – zapytała ochrypniętym głosem. – Prawie 11, długo spałaś, zaczęłam się denerwować. – odpowiedziała mama Basi. – Nie mogłam dziś zasnąć jakoś, przepraszam. – usiadła niepewnie na łóżku. Spojrzała na telefon, który małą migającą diodką oznajmiał, że otrzymała SMSa. – Zrobiłam już śniadanie, przyjdź jak będziesz gotowa. – pani Storosz ucałowała córkę w czoło i wyszła z pokoju. Baśka wzięła telefon. „Co się odwlecze to nie uciecze, suko…” * – Marek, może ty wiesz, co się dzieje z Baśką? – zapytał Adam między kolejnymi łykami kawy. – A co ma się dziać? – Brodecki właśnie usiadł na kanapie i dopadł się do pilota, włączył telewizor. – Nie wiem, wczoraj gdy do niej przyszedłem była jakaś dziwna. – komisarz zamyślił się przez chwilę. – Wyglądała na mocno zdenerwowaną, czymś przestraszoną, cały wieczór prawie się nie odzywała. Marek, podobno ty u niej wcześniej byłeś…? – Przecież ja jej nic nie zrobiłem! – oburzył się Brodecki. – Dałem jej tylko prezent i wyszedłem. Ale fakt, ostatnio jest jakaś cicha, nieobecna… – Może wypadałoby z nią pogadać? – zasugerował Zawada. – Zapytam ją czy nie miałaby nic przeciwko małemu spotkanku z kumplami, ale to po świętach, niech nacieszy się rodzicami, tak rzadko się widują. – Marek zaczął nerwowo przerzucać kanały w telewizorze. – A właśnie, coś nowego w sprawie tego Różańskiego? – Nie, ciągle nie możemy go namierzyć. – odpowiedział komisarz, wpatrując się w migający bez sensu ekran telewizora. – To jakiś cud, że Baśce udało się w ogóle odkryć cokolwiek, ten facet jest jak powietrze, kompletnie nieuchwytny! Nikt go nie zna, nie widział, nie ma rodziny, w domu go nie znaleźliśmy… – mówił Adam z poirytowaniem. – Ale my go i tak złapiemy, prawda partnerze? – Marek uśmiechnął się zaczepnie do kolegi. – No ba, dla ekipy komisarza Zawady nie ma rzeczy niemożliwych! – zaśmiał się Adam. Zapadła niezręczna cisza. Po chwili dumy i tryumfu Marek się zamyślił. – Hmmm… Ale tylko, gdy pomaga nam pewna miła policjantka… – mruknął z nieukrywanym wstydem. Adam spojrzał na kolegę, studiując jego słowa. – No chyba masz rację… Obaj westchnęli ciężko i Marek sięgnął po telefon. * Stała przy zlewie, zmywając naczynia, rodzice właśnie wyszli na spacer. Ciepła woda i piana na jej dłoniach dawały wspaniałe ukojenie i relaks, mimo, że było to tylko trochę płynu do zmywania o zapachu cytryny. Zamyślona, bawiła się małymi grupkami bąbelków, wpatrując się bezwiednie w dno zlewu. Nagle jeden z talerzy ześlizgnął się z miski, na której stał i z głośnym szczęknięciem spadł na dół, rozpryskując pianę. Podkomisarz ocknęła się z letargu, rozglądając niespokojnie po kuchni. Podniosła niesforny talerz i wróciła do czyszczenia go. Nagle wzdrygnęła się, słysząc ciche brzęczenie telefonu. Spojrzała na stół za swoimi plecami z przerażeniem w oczach, komórka świeciła i brzęczała zawzięcie. Strzepnęła pianę z dłoni, wytarła je niedbale w mały ręcznik wiszący na uchwycie od szafki. – Och, cześć Marku. – westchnęła z ulgą, witając się z przyjacielem. – Hej Basieńka! Co tam u ciebie, jak minął wczorajszy wieczór? – usłyszała głos w telefonie. – Wszystko dobrze, dziękuję, a tobie? – odpowiedziała spokojnie Basia, ciągle próbując uspokoić serce. – Posiedziałem z mamą, pooglądaliśmy jakieś kolędowania w telewizji, standard. Adam u mnie jest teraz i tak rozmyślaliśmy, może byś chciała się spotkać z kolegami z pracy? Podkomisarz Storosz, co pani na to? Oczywiście po świątecznych dniach, nie chcemy ci zabierać czasu z rodzicami… Stęskniliśmy się za tobą! – nawijał Marek słodkim głosikiem niewiniątka. – Przecież wczoraj się widzieliśmy, Maarek... Co wy tam znowu z Adaśkiem kombinujecie? Poza tym przecież za dwa dni już wracamy do pracy. – Basia robiła wszystko, by się wykręcić ze spotkania. – Dobra Basiek, masz się z nami spotkać i tyle, zrozumiano? Musimy poważnie pogadać. – do rozmowy włączył się Adam, który najwyraźniej odebrał telefon Markowi. – Coś się stało? – spytała zaskoczona podkomisarz. – Właśnie my chcieliśmy cię o to zapytać… – głos Zawady był wyjątkowo stanowczy. Poczuła delikatne wibracje telefonu, gdy przyszedł SMS. Odsunęła słuchawkę od ucha, spojrzała na wyświetlacz. Przerwała połączenie. Trzęsącą się ręką wcisnęła przycisk „Otwórz”… e44p1mx.
  • h5svs3egzk.pages.dev/85
  • h5svs3egzk.pages.dev/80
  • h5svs3egzk.pages.dev/35
  • h5svs3egzk.pages.dev/24
  • h5svs3egzk.pages.dev/85
  • h5svs3egzk.pages.dev/56
  • h5svs3egzk.pages.dev/31
  • h5svs3egzk.pages.dev/28
  • kryminalni opowiadania basia i marek